wtorek, 4 października 2016

[.10.] Live like a star

Witajcie! Zgodnie z wczorajszymi słowami jestem z tym odcinkiem ;).
Jeszcze raz go przeczytam i uznam, że z pewnością tego nie opublikuję, więc zabierzcie to ode mnie, póki się zdecydowałam. Liczę na to, że się odezwiecie ;>.

Smacznego!

Wasza Czekoladka :).

Live Like A Star
10.

Odwiedziny w restauracji okazały się konieczne ze względu na to, że koszmarnie burczało mi w brzuchu. Bill natomiast przekąszał sobie coś tylko i czerpał przyjemność z obserwowania każdego mojego ruchu. Naprawdę nie mogłam się doczekać, aż zamknę drzwi mieszkania za naszymi plecami, tymczasem spod lokalu Bill wyjechał w przeciwną stronę. Na moje zdziwienie zareagował tylko krótkim „zaufaj mi”. Niedługo potem parkowaliśmy pod jednym z najdroższych hoteli w mieście, a ja uniosłam wyżej brew.
- Tutaj chcesz obejrzeć teledysk?
- Też – odpowiedział, gasząc silnik, a w następnej chwili zdążyłam tylko zauważyć, że pochyla się w moją stronę, zanim wpił się w moje usta.
Dochodząc do wniosku, że Bill ma jakieś swoje wizje naszego oglądania klipu, po prostu wyszłam za nim z auta, upewniając się przedtem, czy na pewno ustoję na nogach. Zaraz potem wyciągnął do mnie rękę i trzymając go pod ramię, weszłam do budynku. Kaulitz jakby nigdy nic podszedł do recepcji i poprosił o pokój, podając kobiecie za ladą kartę.
- Pokój 308? - zapytała recepcjonistka, a Bill uśmiechnął się lekko, wyciągając rękę po kartę elektroniczną oraz tę, którą wcześniej jej podał.
- Dziękuję – odparł miło, po czym zagarnął mnie do siebie w pasie i ruszyliśmy w stronę windy.
Gdy zamknęły się za nami drzwi dźwigu, chciałam spojrzeć, jakie piętro wybrał chłopak, ale on pociągnął mnie tak, że wpadłam z nosem prosto w jego tors i znów zrobiło mi się cieplej. Moje palce same powędrowały pod jego marynarkę, ale szybko się opamiętałam i odchrząknęłam znacząco.
- Wiesz, że tu są kamery? - upewniłam się, obawiając się trochę o to, jak ciasno do siebie przywarliśmy.
- Wiem – odparł, a jego wolna dłoń jakby nigdy nic wsunęła się pomiędzy nas, zahaczając opuszką palca wskazującego mój sutek, aż wessałam gwałtownie powietrze, łapiąc go za rękę.
- Bez takich – sapnęłam, mając mgliste poczucie, że możemy nie zdążyć obejrzeć tego teledysku.
- Nie masz stanika – skwitował niewzruszony i dopiero, gdy zadarłam głowę do góry, zdałam sobie sprawę, że on bezwstydnie wgapia się w mój biust.
Kaulitz odkrywca.
- Chodźmy już do tego pokoju – mruknęłam, ciesząc się, gdy wreszcie winda dotarła na miejsce i drzwi rozsunęły się.
Bill był napalony. Czułam to aż nazbyt dosadnie, gdy przyciągał mnie do siebie, podczas otwierania drzwi do pokoju. Potem zostałam przygnieciona do ich tafli po drugiej stronie. On naprawdę musiał uwielbiać wgniatać mnie w swoje ciało. A moje ciało najwyraźniej podzielało mojego entuzjazm, bo poczułam, że moje krocze nieprzyzwoicie wilgotnieje od jego gorących pocałunków. Ale potem on zostawił mnie pod tymi drzwiami i wyciągając pen drive z kieszeni, wszedł w głąb pomieszczenia, włączyć teledysk. Ledwie zdążyłam przypomnieć sobie jak się oddycha, gdy dotarły do mnie pierwsze dźwięki piosenki, a nogi same powiodły mnie naprzód, żeby móc spojrzeć na ekran.
Półleżał na łóżku. Jego marynarka była rozpięta, a on ewidentnie czekał na mnie. Zagryzłam lekko wargę, nie mogąc się zdecydować, na które jego oblicze patrzeć. W końcu przysiadłam na skraju łóżka i zagapiłam się w klip. Nawet nie wiem, kiedy moje wargi się rozchyliły. Śledziłam za dłońmi przemykającymi się po moim ciele, muskającym je co jakiś czas, by nagle złapać mnie ciasno i wydusić ze mnie całe powietrze. Przestałam oddychać, gdy prawdziwe dłonie objęły mnie w pasie i zaczęły sunąć po materiale na brzuchu. I to wcale nie na ekranie, ale na moim własnym ciele. Mruknęłam cicho, chcąc go odgonić, żeby móc obejrzeć to do końca, ale on już najwyraźniej nie mógł się powstrzymać.
- Nie przeszkadzaj sobie – rzucił, a ja westchnęłam cicho.
Oglądałam ten zmysłowy teledysk, jednocześnie czując jak jego dłonie przesuwają się na moje uda. Złapał mnie pewnie i z niewinnym uśmieszkiem wciągnął głębiej na łóżko. Potem zaczął podwijać materiał mojej sukienki i drażniąc opuszkami palców wrażliwą skórę, wspinał się wyżej, aż dotarł do mojej bielizny i zaczął drażnić mnie przez materiał. Jęknęłam cicho, przenosząc na niego wzrok, ale on tylko kiwnął mi na telewizor. Więc ja mam oglądać...? Poczułam, jak gorąc wybuchł w moim podbrzuszu, a majtki w jednej chwili zrobiły się mokre. Czując to, Kaulitz aż syknął, a ja sapnęłam w ślad za nim. Nie rozumiałam, co się ze mną działo, skoro on zaledwie dotykał materiału, a ja niemal odlatywałam. Jak na złość chciałam, żeby teledysk się już skończył. Wierciłam się, mimowolnie ocierając się o jego dłoń. Zbliżała się scena z pocałunkiem i czekałam na nią z rosnącym podnieceniem, gdy on w ostatniej chwili przewrócił mnie na łóżko tak, że mogłam dostrzec tylko jego.
- Naprawdę się mogę tego oglądać. Przez ciebie będę szalał za każdym razem, gdy choćby usłyszę tę piosenkę, a mamy ją promować do samego koncertu. Z pewnością oszaleję – oznajmił, a jego długie nogi wyciągnęły się po moich obu stronach, a na koniec chłopak jedną ręką przyciągnął mnie tak blisko siebie, że poczułam jego podniecenie na swoim tyle.
- To był twój pomysł – przypomniałam mu. - Ja od początku uważałam, aj...! - pisnęłam, gdy Kaulitz uciszył mnie, po prostu znów zaczynając drażnić tamto miejsce.
- To była najlepsza wymówka jaka przyszła mi do głowy. Poza tym... nieco przyspieszyła pewne sprawy między nami – dodał, uśmiechając się wymownie, na co sapnęłam cicho, odwracając od niego wzrok.
- Jeszcze raz zapytam, kim ty jesteś i co robisz w moim życiu? - rzuciłam i zaraz potem z przestrachem poczułam, że lecę w dół.
Oczywiście Bill położył mnie sobie na nodze. Dojrzałam uśmiech na jego twarzy, ale w tamtej chwili było w nim jeszcze coś innego, czego w tamtej chwili nie mogłam zrozumieć. Byłam rozpalona. Znowu. Przez niego.
- Jestem wokalistą jakiegoś niemieckiego zespołu, który zobaczył cię kiedyś w filmie i pomyślał, że tak wygląda kobieta idealna. Potem udało mu się znaleźć jeszcze parę produkcji, aż ta kobieta wybiegła nagle z łóżka mojego brata. To była dla mnie prawdziwa zagwozdka. Ale odpowiadając na drugą część pytania, jestem tu, bo zakochałem się w tobie, Al'y. Mam odjechanego bzika na twoim punkcie – oznajmił wymownie i znowu zaczął smyrać mnie tam palcami.
Nie wiedziałam, po czym trudniej było się otrząsnąć – tym co mówił, czy co mi robił, ale w końcu złapałam jego rękę i odciągnęłam ją od siebie. Matko, jak on mógł mi mówić takie rzeczy, w takiej chwili? Znowu wszystkie włoski na ciele stanęły mi dęba. Zakochał się? Czy to miała być jakaś obietnica, żebym czekała aż wróci z tej swojej trasy? Chciałam coś powiedzieć, ale sapnęłam jedynie, czując jego wargi na swojej szyi. Boże, zamieniałam się przy nim w kukiełkę. Noga Billa niespodziewanie zniknęła spod mojej głowy i zaraz potem chłopak zawisnął nade mną z tak ciemnym i pożerającym mnie spojrzeniem, że musiałam gwałtownie nabrać powietrza w płuca. Jak on to robił, że jeszcze nie ściągnął ze mnie choćby jednego fragmentu garderoby, a już byłam w takim stanie?
- Przejmujesz się czymś? - zapytał, a jedna rąk powiodła po moim brzuchu i w górę, aż palec Kaulitza zatrzymał się na moim sutku i jego też zaczął dręczyć przez materiał, zagryzłam wargę, żeby nie jęknąć, a potem w odpowiedzi pokręciłam lekko głową. - Jesteś spięta – stwierdził, usadzając się tym razem między moimi nogami i sięgnął wolną ręką do mojej drugiej piersi.
- Nie zamierzasz mnie rozebrać? - zapytałam zamiast odpowiedzi, choć mój głos brzmiał nieco jakbym przebiegła maraton, odchrząknęłam cicho.
- Jeszcze nie – odparł, a na jego twarzy wymalował się naprawdę zły uśmiech, aż kolejna fala dreszczy przepłynęła przez moje ciało. - Wyglądasz niesamowicie w tej sukience. Jest jednocześnie luźna i niesamowicie opinia się w odpowiednich miejscach. Prawie jej zazdroszczę – rzucił w końcu, a ja się zaśmiałam, doprowadzając do tego, że podniósł wzrok na moją twarz. - To nie będzie zabawne. Gdy cię zobaczyłem, wiedziałem już, że muszę zabrać cię tutaj. U siebie masz stanowczo za małe łóżko i obawiałbym się, że wszyscy sąsiedzi nas usłyszą.
Dlaczego on tyle gada? Mimo, że ledwie mnie dotykał, gdy mówił te wszystkie zapowiadające przyjemność rzeczy, wciąż płonęłam coraz bardziej. Chyba patrzyłam na niego trochę większymi oczyma po wspomnieniu, że moje łóżko jest za małe. Królewicz jeden, no. Jeszcze nie miałam okazji wydać całego majątku, którego wcale nie uzbierało się zbyt dużo, żeby zafundować sobie zajebisty dom. Chociaż nowe łóżko przydałoby się choćby ze względu na obecny bieg wydarzeń. Pod sobą czułam idealnie gładką pościel, wnętrze pokoju było bardzo luksusowe, pokój był wielki, miał taras i zapewne sporą łazienkę. A ja leżałam ubrana na samym środku wielkiego łoża i dawałam torturować się Billowi. No, nie.
Mruknęłam pod nosem, po czym podniosłam się, zmuszając Kaulitza do odsunięcia się, a gdy się tego nie spodziewał z zadowoleniem rzuciłam się na niego, powalając go na pościel. Tak niesamowicie chciałam już zerwać z niego te ubrania! Podnosząc się nieco, sam wysunął się z zawadzającej marynarki. Moje łapki chętnie chwyciły za materiał koszulki, którą powoli podsunęłam do góry, a potem pozbyłam się jej z jego pomocą. Zdałam sobie sprawę, że wpakowałam się na niego okrakiem, gdy odrzuciłam tę firankę na bok i poczułam uniesione biodra chłopaka ocierające się o mnie. Usiadłam na nim w końcu, żeby nie wierzgał, ale wtedy na moment przestałam oddychać, gdy on wciąż delikatnie się wiercił, a jego podniecenie dawało mi do zrozumienia, że już na mnie czeka. To było całkiem przyjemne, gdy choć raz to ja patrzyłam na niego z góry. Wpiłam się w jego wargi, głodna pocałunków z zadowoleniem sunąc palcami po jego zarośniętej szczęce. Musiałam wreszcie oderwać się od jego ust, żeby móc jeszcze trochę wykorzystać to, że grzecznie pode mną leżał, ograniczając się do masowania moich pośladków pod sukienką. Gdy znalazłam się przy jego torsie, uniósł się ostrożnie na łokciach, jakby chciał dobrze widzieć, co robię, aż poczułam zawrót w żołądku. Tym samym dając sobie nacieszyć się jego ciałem, co jakiś czas spoglądałam mu prosto w oczy, a jego mina mówiła mi, że stanowczo mu się to podoba. Oddychał równie szybko, co ja, jego usta były rozchylone, a oczy nie przestawały pochłaniać mnie z każdą sekundą bardziej. Lizałam jego brzuch i czułam się, jak świrus. Moje dłonie w końcu zabrały się za pasek przy jego spodniach i po niezbyt długiej chwili, Kaulitz w przeciwieństwie do mnie był zupełnie nagi i z zadowoleniem obserwował, jak wciąż się nim bawię. Trzymałam go za biodra i podgryzałam skórę na udach, odciągając jeszcze przez chwilę moment, gdy patrząc mu ze złośliwym uśmiechem w twarz, oblizałam się powoli, a potem z podobnym pośpiechem wsuwałam go sobie do ust.
Kaulitz otworzył szeroko usta i posapywał cicho, gdy wsuwał się coraz głębiej, aż musiałam cofnąć głowę. Zaklął po niemiecku i zanim zdążyłam się tym zdziwić poderwał się i szybkim ruchem pozbawił mnie bielizny spod sukienki. A kiedy jeszcze zastanawiałam się, jak on to robi, złapał mnie za biodra i dosłownie opuścił na siebie, jęcząc przy tym gardłowo. Ja sama pisnęłam, jęknęłam albo wydawałam jeszcze podobny dźwięk, zaciskając palce na jego trzymających mnie pewnie ramionach, czując, że dosłownie zaciskam się na nim z podekscytowania. O, cholera. Moja sukienka rozsypała się wokół, zasłaniając strategiczne miejsce. Byłam tak podniecona, że od razu zaczęłam się na nim poruszać, stanowczo zadowolona, że wciąż mnie trzyma. Zadrżałam jednak cała od wewnątrz, gdy usłyszałam jego warknięcie, a w następnej chwili ten wariat uniósł nieco tylko moje biodra i silnie utrzymując mnie w takiej pozycji zaczął się we mnie wbijać, a z każdym jego ruchem z moich ust wydobywał się kolejny jęk, a w jego tle słychać było tylko plaskanie naszych zderzających się ze sobą ciał. Prawie krzyknęłam, gdy niespodziewanie pociągnął mnie na siebie. Wciąż miał wszystko pod kontrolą ani na moment nie przestając się ruszać, ale teraz mogłam wsunąć dłonie w jego włosy i przyczepić się do niego z pocałunkiem. Ocieraliśmy się o siebie całym ciałem tak intensywnie, że jedynie dusiłam swoje jęki na jego skórze. Moje biodra same wyginały się w jego stronę, gdy byłam już blisko, chcąc wziąć od niego jak najwięcej, a gdy wybuchłam, Bill docisnął mnie do siebie tak mocno, że tuż po przeciągłym jęku, jaki wydobył się z mojego gardła, krzyknęłam głośno, zaciskając się na nim wszystkimi kończynami i nie tylko.
- Sukienka – sapnął, znowu zaczynając się poruszać, co w tamtej chwili doprowadzało mnie do szału, ale dałam mu zdjąć z siebie materiał.
Więc miałam na sobie już tylko szpilki i biżuterię.
Dłonie chłopaka porzuciły moje biodra na rzecz odsłoniętych piersi, a ja znów nie potrafiłam być cicho. Oboje byliśmy już zgrzani, a ja jednocześnie chciałam więcej i próbowałam uciec przed drażnieniem mocno ukrwionego w tej chwili krocza. Zaraz potem i tak znalazłam się z powrotem pod nim i znów krzyknęłam, gdy wbił się we mnie mocno. Moje ręce samoczynnie podążyły do jego silnych ramion, a nogami próbowałam objąć go w pasie, ale on odtrącił je ode mnie i nagle odsunął się jak poparzony. Docierały do mnie przez chwilę tylko jego ciche przekleństwa, gdy zobaczyłam, jak kończy dosłownie na własną rękę. Prawie się oburzyłam, gdy on oddychając ciężko, podniósł na mnie zamglony wzrok.
- Wybacz, ja... zapomniałem gumki – wydukał przepraszająco, a ja zaśmiałam się, że byliśmy tak napaleni, że żadne z nas nie zwróciło na to uwagi.
Sięgnął do swoich spodni porzuconych na podłodze i wrócił po kilku sekundach z całym opakowaniem. Jakby to, że przed chwilą doszliśmy nic nie znaczyło. Zbliżył się do mnie na czworaka po łóżku z jedną z prezerwatyw w zębach i sapiąc nieco, porzucił ją prosto na mój biust. Uniosłam nieco brew, a on nachylił się i znów liznął mój sutek.
- Draniu! - pisnęłam ze śmiechem, a on jakimś cudem wymacał pilot z szafki nocnej.
- Obejrzyjmy jeszcze raz ten teledysk – zasugerował, a mnie od pierwszych dźwięków znów robiło się gorąco bez patrzenia w ekran.
Coś czułam, że prędko nie opuścimy tego łóżka...

Bill kimał od dłuższej chwili wtulony w poduszkę, mrucząc jakieś słowa pod nosem, ale byłam przekonana, że to niemiecki, bo nie byłam w stanie nic zrozumieć i w jakiś sposób denerwował mnie fakt, że może mówić w tym języku, zupełnie mnie ignorując. Byłam jednak zbyt cudownie rozleniwiona, żeby przejmować się czymkolwiek. Jeśli on twierdził, że ma bzika na moim punkcie, to nie wiedziałam, jak nazwać to, co działo się ze mną i to nawet teraz, gdy spał zupełnie nagi obok mnie, niczym się nie przejmując. A mnie wciąż było gorąco od samego patrzenia na jego pośladki. Mógł się chociaż trochę nakryć! Nie miałam siły się ruszyć i wszystko mnie bolało, ale kolejny raz w życiu było mi tak dobrze, że to zmęczenie było nieprzyzwoicie przyjemne. Wciąż przeżywałam jednak to, co mi wyznał i aż dźwięczało mi w głowie: „Jestem tu, bo zakochałem się w tobie”. Ten moment wydawał mi się chyba jeszcze bardziej oderwany od rzeczywistości niż nasz romans, bo już sama nie wiedziałam, jak to nazywać. Parsknęłam głośno niezadowolona, zaraz potem z zaskoczeniem obserwując jedno otwierające się oko, które przyglądało mi się z poduszki.
- Nie zamierzasz mi dać odpocząć? - mruknął cicho, na co ja uniosłam brew.
- Przecież cię nie budziłam?
- Wiercisz się, co chwilę się budzę – odparł, podnosząc się na łokciach i spojrzał na mnie uważnie, przechylając na bok głowę. - Chyba powinienem był cię bardziej wymęczyć. Ty musisz spać, żeby nie myśleć, prawda? - rzucił złośliwie.
Dupek.
- I tak nie mogę się na niczym skupić, gdy nawet się nie okryłeś – oznajmiłam znacząco, jednak on miał minę, jakby właśnie zapisywał sobie w wyimaginowanym notesiku, żeby nigdy nie przykrywać się po seksie.
Zresztą i tak pachniało nim w całym pomieszczeniu, nie wspominając o gumkach porzuconych na podłodze. I jeszcze tego jaka byłam, och... wciąż mokra.
- No, dobrze – westchnął w końcu i podniósł się, jakby nigdy nic z łóżka, doprowadzając do przewrotów w moim żołądku.
Był tak seksowy, że przy tym jego pewność siebie zupełnie mnie obezwładniała i rozpalała, nieważne ile razy, staraliśmy się wspólnie ugasić ten pożar. To już musiała być ostra choroba psychiczna.
- Hm? - mruknęłam, dopiero teraz zdając sobie sprawę, że zatrzymał się przed drzwiami do łazienki i wyciąga rękę w moją stronę.
- Prysznic? A potem kolacja, pośpię w nocy. Może – dodał na koniec, uśmiechając się tak, że nogi same poniosły mnie w jego stronę.
- Dobry pomysł – przyznałam, stwierdzając, że rzeczywiście zgłodniałam.
Podałam mu rękę i znieruchomiałam, gdy uniósł ją do ust, żeby czule musnąć moje palce. Coś gniotło mnie w żołądku. I w podbrzuszu. Całkiem jakby całe moje ciało pragnęło w tej chwili powiedzieć mi, że chce, żeby ten facet był ojcem jego dzieci. Kurwa, moich dzieci! O czym ja w ogóle myślę?!
- Zimno ci? - zapytał cicho, unosząc z rozbawieniem brew, a potem zacmokał teatralnie. - Oj, Al'y. Nie odrobiłaś lekcji, wciąż nie potrafisz przyjmować komplementów – stwierdził, po czym ruszył przodem do łazienki.
I jak ja go miałam nie zabić? Znaczy... jak ja go miałam nie kochać? Wypowiedziałam jego imię, czując wzmożoną potrzebę uświadomienia mu tego, gdy odwrócił się do mnie i w jednej chwili zabrakło mi języka w gębie. Staliśmy naprzeciwko siebie nadzy, zupełnie przypominając parę, która dopiero wyszła z łóżka i chyba uznałam, że to nie najlepsza sceneria na te słowa.
- Zamówisz coś do pokoju? Jakoś nie mam ochoty wychodzić – stwierdziłam, on jednak przyglądał mi się przez kilka sekund, jakby uważał, że coś kręcę.
- Jasne, ja też nigdzie się nie ruszam. Chodź, umyję cię – powiedział, otwierając drzwiczki kabiny prysznicowej.
Oh. I tak, znowu nie byliśmy w stanie trzymać rąk przy sobie.
Po wyjściu spod prysznica, ulokowaliśmy się z powrotem w łóżku, on w samej bieliźnie, ja już ubrana. Dopadł telefon hotelowy i zamówił dla nas kolację. Oprócz tego drogiego szampana, truskawki i ciastko kremem, a moje policzki znów zaczęły piec. Dobrze wiedziałam, że nie ma ludzi idealnych, ale on tak bardzo się starał, że przez cały czas mnie czymś zaskakiwał. Szczególnie tym, że zawsze potrafił o wszystkim pomyśleć na przód. No, chyba, że był już tak bardzo napalony, że zapominał o zabezpieczeniu, na czego wspomnienie uśmiechnęłam się, co on najwyraźniej uznał za podejrzane.
- Zamęczysz mnie – oznajmił w końcu, nie odrywając wzroku od mojej twarzy.
Dobrze jednak widziałam, jak krąży od oczu do ust.
- To ty tu jesteś od panowania nad sytuacją, czyż nie? - rzuciłam, patrząc na niego znacząco.
- Nad sytuacją, owszem, ale nad sobą? Kobieto, czego ty ode mnie oczekujesz? I dlaczego znowu włożyłaś tę sukienkę?
- Bo nie mam przy sobie innych ubrań? - podsunęłam, starając się zignorować falę ciepła.
Żachnął się i uwalił na plecach, po czym utkwił wzrok w suficie, a ja prychnęłam ze śmiechem. Aż tak mu się podobała? Poważnie? Może tym razem też podświadomie ubrałam się dla niego? Zaczynałam po raz kolejny tworzyć idiotyzmy.
- Co tym razem? - mruknął, a ja posłałam mu tylko nieprzytomne spojrzenie. - Wiesz, jak zaczynasz się nad czymś zastanawiać, robisz taką minę i to naprawdę widać. Ja widzę – sprostował.
- Poddaję się, wyłączam mózg – odparłam, podnosząc ręce do góry.
Opadłam obok niego na poduszkę i po chwili poczułam, że splata ze sobą palce naszych dłoni. Byłbym w siódmym niebie, gdybyśmy mogli tak ciągle spędzać razem czas. Bez całej reszty świata, a szczególnie bez jego bliźniaka. Właśnie moje myśli kierowały się w stronę Europy, gdy chłopak dźgnął mnie palcem w żebro i zaczął się śmiać, gdy poderwałam się z oburzeniem.
- Kłamczucha! Przestań albo załaskoczę cię na śmierć!
- Co ci przeszkadza? - mruknęłam, mrużąc na niego groźnie oczy.
- Zawsze, gdy robisz taką minę, wydaje mi się, że czymś się przejmujesz i zaraz odeślesz mnie w diabły.
- Niby czemu miałabym to zrobić? To ty przestań – burknęłam.
Czyż te nasze utarczki słowne nie były zbyt słodkie? Pokręciłam z niedowierzaniem głową. Gdyby to był Crieg, wprawdzie nie mielibyśmy takich durnych powodów do sprzeczek, ale zapewne zjechałabym go od góry do dołu i wyszła, a nie jak dziecko powtarzała „nie, bo ty!”. Cofałam się w rozwoju?
- Już ci się zdarzyło – odparł, znowu na mnie nie patrząc, a mnie coś ścisnęło za serce, gdy ujrzałam jego nieobecny wzrok, ponownie wbity w biały sufit nad nami.
Nad wielkim łóżkiem, w którym co chwilę się do siebie dobieraliśmy. I on wciąż mówił takie rzeczy, że nie mogłam uwierzyć, że nie oglądam właśnie jakiejś romantycznej komedii albo ktoś nas nie nagrywa. To było nierealne.
- Po prostu powiedziałeś mi coś i teraz nie mogę się tego pozbyć z głowy.
Wreszcie poczułam na sobie jego zainteresowany wzrok.
- Co konkretnie? Mówiłem dużo rzeczy.
No, właśnie! Za dużo!
- Coś... o uczuciach – odparłam, a on uśmiechnął się tak lekko, że sama znacznie się rozluźniłam.
- Jestem tu, bo cię kocham, byłem szczery. Przepadłem tamtego dnia, gdy uciekałaś z mojego domu. Nie, żebym miał coś do powiedzenia. Żeby ktokolwiek miał. Widziałem, jak bardzo masz ochotę zgnieść mnie jak robaka, a myślałem o tym, żeby cię przytulić i uspokoić. Brat odwiódł mnie za pierwszym razem od próby znalezienia cię, chyba raz nawet poszedłem z nim do tego klubu mając głupią nadzieję, że cię spotkam, ale szybko uznałem, że raczej prędko tam nie wrócisz. Więc czekałem, a ty w końcu się pojawiłaś.
- Cholera, to nie tak, że chciałam, żebyś mi to opowiedział – mruknęłam, patrząc na niego błyszczącymi oczyma, bo... naprawdę miałam dość jego gadulstwa, zwyczajnie tonęłam w tym, jak o mnie mówił.
Czy on w ogóle przyjmuje do świadomości rzeczywistość, czy żyje w świecie swoich fantazji dwadzieścia cztery na dobę? Miałam wrażenie, że coś mu po prostu odbiło i wyobraża sobie mnie jako zupełnie inną osobę niż to, jaka naprawdę jestem. Od początku wiedziałam, że jest nie z tego świata, ale żeby tak bardzo?
- Więc co chodzi ci po głowie?
Już sama nie wiedziałam, czy chcę mu to powiedzieć. Może miał rację i niepotrzebnie komplikuję sobie życie, ale różnił się od wszystkiego, co znałam. Jak miałam niby tak po prostu to przeskoczyć?
- To, co do ciebie czuję.
- Więc... kochasz mnie?
- Cholera, Kaulitz, musisz wszystko zawsze zepsuć?! - oburzyłam się, na co on poderwał się najwyraźniej nie bardzo rozumiejąc mój wybuch. - Ja to miałam powiedzieć! No, bo... jeśli to nie... miłość, to już tylko choroba psychiczna.
Nie wiedzieć czemu on zaczął się śmiać, a wszystkie moje wnętrzności skurczyły się boleśnie na ten dźwięk.
- Sugerujesz, że trzeba być chorym, żeby coś do mnie poczuć?
- Obawiam się, że jest wiele osób chorych na twoim punkcie. Ale ja czuję się całkiem nieźle – stwierdziłam, wtulając się z ulgą w jego bok. - Chyba ci ufam, więc nie spierdol tego, Kaulitz.
- Postaram się – odparł lekko, obejmując mnie jedną ręką.
Potem do naszych drzwi zapukał kelner z kolacją. I szampanem, truskawkami, i ciastkiem z kremem. On ZAWSZE myślał o wszystkim. Byłam ciekawa, czy w związku z tym miał jeszcze jakieś gumki...


Opuściliśmy hotel drugiego dnia, przy czym dowiedziałam się, że tak naprawdę to jego prywatny pokój, w którym ściany są wygłuszone, bo ćwiczy tam głos. To było naprawdę interesujące, że tylko po to trzyma ten – jak sądziłam – piekielnie drogi pokój. Zgodnie z moją prośbą odwiózł mnie do mieszkania, jednak po zatrzymaniu się na miejscu, jakoś nie mogliśmy ruszyć się z miejsca. Z jakiegoś powodu przyszło mi do głowy pytanie, jak to mogłoby wyglądać w przyszłości, skoro ja i jego brat mieliśmy na siebie alergię. Gdybyśmy chcieli razem zamieszkać, a to na pewno byłoby łatwiejsze, niż uciekać razem w wolnej chwili gdzieś do hotelu. Jak to było, że znałam go tak krótko, a tak łatwo było mi myśleć o nim, jako o swojej przyszłości? Dosłownie promieniał, przyglądając mi się z siedzenia kierowcy, choć spodziewałam się, że czeka tylko, żeby się położyć. Ja za to czułam wyraźny dyskomfort przy chodzeniu i siedzeniu. Zupełnie nie wiedziałam, jakim cudem jeszcze funkcjonujemy po minionym dniu.
- To było szalone – podsumowałam, na co on uśmiechnął się z zadowoleniem. - Ale nie możemy zbyt często robić takich maratonów. Przysięgam, że nie ruszę się dziś z kanapy!
- Posiedziałbym z tobą... - mruknął, odnajdując moją dłoń. - Niestety, mamy przygotowania do trasy, a Jost jest wściekły, że odkryłem jego sekret, więc nie da mi się kolejny dzień obijać.
- O, matko! Marita! Zupełnie o niej zapomniałam! - wyrzuciłam z paniką zaczynając grzebać w torebce.
Mój telefon oczywiście był wyłączony jeszcze po programie. Uruchomiłam go i natychmiast pojawiło się milion nieodebranych wiadomości i połączeń. Byłam pewna, że mnie zamorduje, jak tylko dojrzy mnie na oczy.
- Ups? - podsunął z rozbawieniem chłopak, ale ja już otwierałam drzwiczki samochodu.
- Muszę się do niej odezwać, zanim ogłosi moje zaginięcie na terenie całego kraju – oznajmiłam, zamierzając już wyskoczyć z auta, gdy zostałam wciągnięta z powrotem na siedzenie.
- Hej, jeszcze moment – upomniał się, a ja jak zwykle dostałam dreszczy od jego dotyku. - Zobaczę cię jutro?
- Zadzwoń, po to masz mój numer.
- Wcale nie było łatwo go zdobyć – przypomniał mi, a ja zaśmiałam się mimowolnie. - Więc do jutra – rzucił jeszcze i pocałował mnie tak, że już wcale nie chciałam wychodzić z tego auta.
Mrucząc podniosłam się i uśmiechnęłam znowu, zamykając samochód. Wreszcie udało mi się dotrzeć do wejścia do budynku i tylko raz obejrzałam się, stwierdzając, że wciąż nie ruszył się z miejsca. Dopiero, gdy zamykały się za mną drzwi, usłyszałam, że odjeżdża. Ja też odjechałam. Na jego punkcie. Bardzo możliwe, że w tym samym momencie, gdy go poznałam, tylko nie bardzo potrafiłam dotąd pogodzić się z tym faktem. Teraz to już nie było ważne. Poznawaliśmy się i uczyliśmy swoich wad i słabości, miałam nadzieję, że to wystarczy, żeby ten kosmita został ze mną na zawsze.

3 komentarze:

  1. Świetny odcinek, czekam na następny!

    Pozdrawiam,
    Aylieen

    OdpowiedzUsuń
  2. Chcę, żeby mi się TO przyśniło! Matko święta! Policzki mnie bolą! I od śmiechu i od rumieńców!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż... Dla mnie bomba. Opis seksu i całej tej atmosfery, po prostu mistrzostwo. Gdzieś na blogu twc napisałaś coś w sensie, że nie zamierzasz opisywać z detalami scen łóżkowych. Uważam, że to wielki błąd i to przynajmniej z dwóch powodów. Pierwszy, to taki, że opowiadania z pikanymi szczegółami są dla czytającego jak wisienka na torcie. A po drugie, Twoje opisy są świetne i tym bardziej powinnaś pomyśleć nad ich umieszaniem w tym jak i w innych opowiadaniach. Mam nadzieję, że chociaż przemyślisz sprawę. W każdym razie z obecnego stanu rzeczy jestem mega zadowolona, no i czekam na następny odcinek.
    Buziaczki. :*

    OdpowiedzUsuń

O mnie

Moje zdjęcie
20759562 - tu możesz się dowiedzieć wszystkiego. samozwance@op.pl - tu do mnie mów.